Jingle bells, jingle bells… mam
nadzieję, że Święta „dzwonią” Wam już w głowie. Bo mi bardzo, więc dzisiaj nie
będzie recenzji książki (chociaż w przygotowaniu mam posty o „Księgach
Jakubowych” O. Tokarczuk i „Dzienniku zimowym” Paul’a Auster’a).
Przedstawiam za to mój osobisty ranking
filmów świątecznych, które trzeba zobaczyć – i uwaga: nie ma w nim - z całym szacunkiem – „Kevina…” <kolejność
dowolna>.
„To
właśnie miłość” („Love Actually”) – każdy wie, każdy zna, każdy widział, więc,
co tu pisać: Hugh Grant jako zakochany premier Wielkiej Brytanii, przedświąteczny
okres w oparach wszechobecnej miłości, polecam ku pokrzepieniu serc (a
właściwie rozgrzaniu).
„Gospoda
świąteczna” („Holiday Inn”) – old black&white movies…mmmm…..I love it! Zwłaszcza, jeśli
jest to musical w takim stylu. Zdaję sobie sprawę, że wiele osób nie widziało
filmu, więc postaram się odrobinę go streścić. Mamy trójkę przyjaciół –
tańcząco-śpiewających (w jednej z ról: Fred Astaire), Nowy Jork w tle, faceci
zakochują się w dziewczynie, jeden się wycofuje, po czym wpada na pomysł, żeby
założyć gospodę – ale czynną tylko w święta. Niesamowity klimat pomimo tego, że
Boże Narodzenie jest tylko jednym z elementów filmu. Poza tym “White Christmas”
w interpretacji Binga Crosby’ego – bosko!
Żółty szalik” – słodko-gorzka opowieść o
alkoholiku i próbach odnalezienia siebie, atmosfera zbliżających się świąt, która
powinna sprzyjać pojednaniu ze sobą i innymi, chociaż nie zawsze się to udaje.
Scenariusz: Jerzy Pilch + świetny Janusz Gajos w głównej roli.
„Holiday”
– sympatyczna komedia romantyczna (główne role: Kate Winslet, Cameron Diaz,
Jude Law i Jack Black), uwielbiam wystrój domu Kate – filmowej Iris i atmosferę
angielskich, śnieżnych Świąt.
„Spotkamy
się w St Louis” – kolejny amerykański musical z lat 40. Świetna, chociaż
początkująca Judy Garland (matka Lizy Minelli) śpiewa „The Trolley Song” i „Have
Yourself A Merry Little Christmas”.
„Listy
do M” – polska komedia romantyczna, udana, świąteczna, zabawna, magiczna,
wizualnie ładna i…. tyle.
„Ekspres
polarny” – nie-kiczowata rodzinna bajeczka o dziecięcych marzeniach (a właściwie ich przywracaniu) i magii
Świąt.
„Family
Man” – ciekawa formuła filmu z Nicholasem Cage’em w roli głównej. Bogaty singiel
budzi się pewnego dnia jako ojciec rodziny, szczęśliwy mąż i człowiek, którego
wszyscy lubią. Dla odprężenia po obfitej kolacji.
„Cztery
gwiazdki” – komedia romantyczna z Reese Witherspoon i Vince’em Vaughn’em. O
tym, że czasem nie warto uciekać od tradycyjnych, mniej lub bardziej kiczowatych
i przesłodzonych, czasem odrobinę napiętych, ale rodzinnych (cokolwiek to znaczy :-D) Świąt.
Miłego oglądania:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za pozostawienie każdego śladu w mojej przestrzeni:)