Tak w zasadzie to miałam dzisiaj
umieścić post o Patrycji Pustkowiak i „Nocnych zwierzętach”, ale przyszła mi do
głowy inna brilliant idea.
Klasyka literatury. Ile razy czytaliście
te słowa. Praktycznie codziennie w prasie, w telewizji, w Internecie pojawia
się notka, że jakaś książka to klasyka literatury. Pomyślałam trochę,
zastanowiłam się i nie wiem dlaczego, ale dla mnie klasyka to głównie rosyjscy
pisarze. Pierwsze o czym pomyślałam to
książki Dostojewskiego: „Zbrodnia i kara”, „Idiota”, „Biesy”, „Bracia Karamazow”.
Uważam je za powieści ponadczasowe, wciąż niestety aktualne ze względu na
wszelkie nasze wady, przywary, słabostki. W jego literaturze świetnie widać
związki między biografią pisarza a twórczością, pisząc rozliczał się w
książkach ze swojego życia. Dostojewski, jako człowiek żyjący za czasów cara
obserwował i uczestniczył w życiu społeczeństwa biednego, zastraszonego, zacofanego,
wierzącego i niewierzącego, był świadkiem rodzącej się rewolucji,
anarchistycznych zapędów swoich braci, apokryficznej wręcz walki dobra ze złem.
Przeżył wszystko, zachłysnął się i monarchizmem, i kapitalizmem, i socjalizmem.Wychwalał
rewolucję i ateizm, by później nawrócić się na ideały prostego ludu i prawosławie.
Doświadczenia pisarza stworzyły dzieła nieśmiertelne. Klasyczne.
À propos Dostojewskiego, uwaga na książkę
„Mistrz z Petersburga” J.M. Coetzee’go. Coetzee podjął się wyzwania niebagatelnego,
zmierzył się z legendą światowej literatury, z mitem Dostojewskiego, a wydaje
się, że po to, aby poniekąd obalić jego pomnik. Pokazał - w przeciwieństwie do tytułu książki - nie „mistrza”,
a człowieka rozdartego, złamanego, hamletyzującego. Książka stawia wiele pytań,
a na niewiele z nich odpowiada. Dla mnie
każde spotkanie z literaturą tego południowoafrykańskiego noblisty to
niewątpliwa, choć bardzo wymagająca, przyjemność, dlatego „Mistrza…” polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za pozostawienie każdego śladu w mojej przestrzeni:)