źródło |
Tak jak wcześniej obiecywałam, dzisiaj krótka recenzja książki
Szczepana Twardocha: „Morfiny” .
„Morfina” – czym mnie urzekła…
Ciekawy życiorys głównego
bohatera, Konstantego Willlemanna, syna niemieckiego arystokraty i „polskiej”
Ślązaczki, morfinisty, niegodziwca, niewiernego męża i niezbyt dobrego ojca, dobrze
dobrany język powieści, quasi-strumień świadomości, sentyment do Śląska,
historia „około wojenna”, duża praca wykonana przez autora w celu stworzenia
odpowiedniego klimatu, dobry portret psychologiczny postaci. Poza tym ciekawie przedstawione
portrety kobiet. wprawdzie, pomimo silnych charakterów, przedstawiane są głównie,
jako obiekty seksualne, co niemniej pasuje do czasów, w których żyje Konstanty.
Kobiety w „Morfinie” to albo prostytutki albo „cnotki”, które jednak tylko ukrywają
swoją prawdziwą naturę i nie mogą, z takich lub innych powodów, dać się ponieść
przyjemności (tak, jak np. żona głównego bohatera, pochodząca z endeckiej
rodziny zachwyconej eugeniką). Wątek kryminalno-szpiegowski również został
dobrze skonstruowany przez pisarza. Najważniejszy jest jednak sam Konstanty,
nie-Polak, nie-Niemiec, Ślązak?, Warszawiak?, zagubiony, poszukujący swojej
tożsamości, kochający żonę i syna, ale sprawiający ból swojej rodzinie
prowadząc życie bon vivanta, zdradzając żonę, lekceważąc syna, kiedyś artysta,
teraz już tylko morfinista, ignorant. Mimo, że to w zasadzie antybohater, Konstanty
jest szalenie sympatycznym i zabawnym człowiekiem. Z powodu swojego hedonistycznego
stylu życia zostaje wplątany w tajną misję, która kończy się... no właśnie -
ale to już sami doczytacie. Samo zakończenie może nie jest zbyt „odkrywcze”,
ale mimo to odrobinę zaskakujące.
Pozdrawiam:)
Pozdrawiam:)
P.S. 1: Powieść swoją atmosferą
przypomina mi książki Marka Krajewskiego, dlatego jego fanów bardzo gorąco
zapraszam do porównania.
P.S. 2: A skoro już wspomniałam
Krajewskiego to już jutro premiera nowej powieści kryminalnej „Władca liczb”. Nie
mogę się doczekać:)
P.S. 3: "Morfina" to doskonały wstęp do przeczytania wcześniejszej powieści Twardocha "Wiecznego Grunwaldu". Ostrzegam jednak, że z uwagi na specyficzny, staropolski język, dla niektórych może być ona trudna do przebrnięcia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za pozostawienie każdego śladu w mojej przestrzeni:)